niedziela, 13 października 2013

Warsaw Fashion Weekend

Wśród moich urodzinowych prezentów było kilka rzeczy, które teraz przystosowują się do mojego pokoju kilka przedmiotów, które dopasowują się do mnie samej. Oprócz nich, w pewnej kopercie znalazłam coś zupełnie innego - bilet na Warsaw Fashion Weekend, za który teraz dziękuję Klaudii :* Jak już się pewnie domyślacie, pojawiłam się na takim wydarzeniu po raz pierwszy. Spróbuję teraz zrelacjonować to właśnie z mojej perspektywy - totalnego laika.
Rzecz działa się w Warszawskim Centrum Expo XXI.  Muszę powiedzieć, że lokalizacja trochę mnie zawiodła. O ile samo miejsce jako ogół jest spoko, o tyle zdziwiło mnie, że na imprezę wchodziło się w jakimś totalnym zakamarku całego kompleksu hal. Gdyby nie to, że podążałam za innymi ludźmi to pewnie troszkę czasu by mi zeszło na znalezieniu właściwego wejścia.
Dużym plusem według mnie była szatnia, mogłam zostawić sobie ratunkowe buty na płaskiej podeszwie i płaszcz. Fakt, że trzeba było zapłacić 2 zł, ale to raczej nie jest majątek :)
Przejdźmy do rzeczy najważniejszych, czyli pokazów. Jako pierwsza swoją kolekcję zaprezentowała Kamila Gawrońska - Kasperska. Villa dei Misteri inspirowana twórczością Jerzego Nowosielskiego razem z muzyką w tle, wprowadziła mnie w iście bizantyjski klimat. Mimo że większość ubrań miała prostą formę, to na mnie zrobiły duże wrażenie. Potem oglądałam pokaz szwajcarskiej marki Toujours Toi & Family Affairs. Podobała mi się cała kolekcja za wyjątkiem króciutkich pantalonków. Retro nigdy za wiele! :) Jeśli chodzi o markę Navada - zapamiętałam metaliczne materiały i asymetryczne sukienki, jednak nie mogę powiedzieć, że mnie to zachwyciło, było po prostu ok. Śmiesznym był dla mnie pokaz Galerii Mokotów, nie wiem po co prezentować na takim wydarzeniu ubrania z sieciówek w banalnych, przebrzmiałych zestawieniach (np. skórzane, burgundowe rurki + płaszcz ze skórzanymi rękawami). Niestety na pokaz Młodzi Młodym nie zdążyłam się wepchnąć ;/ Za to podczas show La Bohemia dla Fundacji "Mimo Wszystko" Anny Dymnej połączonego z koncertem The Dumplings (tak, chciałam ich posłuchać na żywo odkąd Łukasz J. zaprosił ich do swojej kawalerki), siedziałam w pierwszym rzędzie i doskonale widziałam wszystkie detale stylizacji jakie zaprezentowali blogerzy oraz celebryci. Marka Rina Cossak zaprezentowana była jako ostatnia. To była chyba najbardziej elegancka kolekcja.Podobało mi się wszystko oprócz jednej sukienki, która źle się układała podczas ruchu.
Oprócz pokazów była też strefa zakupów. Szczerze, ta część mnie trochę zawiodła. Oczywiście stoisk było dużo, ale nic mnie nie zachwyciło, no może oprócz biżuterii (znalazłam parę inspiracji dla mojej hendmejdowej działalności). Żadnych światowych marek nie było, więc też nie było miętoszenia drogich tkanin. Podejrzewam, że na Fashion Week Poland jest więcej tego typu stoisk, ale niestety, mnie tam nie będzie.
Podsumowując, nie żałuję czasu spędzonego na WFW. Biorąc pod uwagę pokazy i spotkania ze znajomymi blogerkami (no i nawiązanie nowych znajomości ;D) było bardzo fajnie, podejrzewam, że na wiosenną edycję także się wybiorę. Sam fakt, że zostałam dłużej niż planowałam i do domu wróciłam w niedzielę chyba o czymś świadczy.
ph. Blair von London
ph. Blair von London
ph. Ania
ph. Gosia

3 komentarze:

  1. genialny look, super wydarzenie Gratuluję:)
    Pozdrawiam Serdeczne
    http://zocha-fashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Biżuteria w tym pudełeczku z pojedynczymi boxami wygląda świetnie :) Ogólnie to fajny strój wybrałaś :)

    OdpowiedzUsuń